Ile na świecie jest rzeczy, o których nie mamy pojęcia? A ile jest takich, o których słyszeliśmy, a które nie zrobiły na nas wrażenia – ani pozytywnego, ani negatywnego. Wczorajsze kazanie rozpocząłem od odwołania się do Pierwszego Listu do Koryntian, w którym św. Paweł przekazuje słowa Jezusa ustanawiające Eucharystię. To najstarszy ich przekaz. Warto się odnieść do innego testamentu Pawłowego. Na początku wspomnianego listu Paweł tłumaczy na czym polega jego posłannictwo (z gr. apostolstwo): „Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. (…) Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi” (1 Kor 1,17-18.22-24).
Jezus Chrystus ukrzyżowany to ktoś, obok którego nie da się obojętnie przejść – wielu obrażało się i nadal obraża na Jego widok. Przywołajmy odczytywaną z chrystologicznej perspektywy Czwartą Pieśń o Słudze Jahwe (I czytanie): „Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi… Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic”. Wzgarda, o której pisze Izajasz przewija się przez dzieje społeczności chrześcijańskiej. Tak jest do dzisiaj i to w sytuacji, gdy się mówi, że jest inaczej. Nie należy więc się dziwić, że ktoś idzie do sądu, bo jego dziecku przeszkadza wiszący na szkolnej ścianie „metalowy trupek”.
Cieszmy się, że należymy do tych, dla których ów „metalowy trupek” jest Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. Paweł pisze o negatywnym spojrzeniu na krzyż Jezusa ze strony świata pogańskiego (greckiego) oraz żydowskiego. Jednocześnie zwraca uwagę, że w tych dwóch światach są osoby, które potrafiły przewartościować swoje spojrzenie na Jezusa – to, ci …którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków.
Tematem, który absorbuje obecnie opinię publiczną jest masowość napływu do Europy imigrantów muzułmańskich. Chociaż chętnie mówi się o szacunku muzułmanów wobec chrześcijan, którzy obok Żydów określani są jako lud księgi, a co za tym społeczność tolerowana, to jednak (w przeciętności) jest to teoria nie przekładająca się na praktykę. Dla muzułmanów czymś nie do zaakceptowania jest nie tylko to, że Jezus umarł na krzyżu, lecz – o co oskarżany był przed Piłatem – że mógłby być Synem Bożym – wcielonym Bogiem.
Jaka powinna być nasza odpowiedź jako chrześcijan na powyższą sytuację? To odważne świadectwo wiary. Niech przewodzi mu postawa Chrystusa, który spoliczkowany przez arcykapłańskiego sługę spokojnie odpowiada: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Jezus nie godzi się na przemoc wobec siebie, ale w taki sposób, aby samemu nie wpaść w jej sidła. To dlatego m.in. zwraca się do Piłata w słowach, w których prezentuje odwrotność Królestwa Bożego w stosunku do ziemskich królestw: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd. (…). Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”.
Jakie motywy towarzyszyły Jezusowi, co jest fundamentem jego nauczania i postępowania? Św. Jan Apostoł i Ewangelista, ten który w czasie Ostatniej Wieczerzy spoczywał na piersi Pana i któremu On z wysokości krzyża powierzył Matkę, apeluje: „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu” (1 J 4,7-9).
Tak naprawdę miłość, chociaż może się wydawać taka słaba i naiwna, jest kluczem do wszystkiego – do wolności i prawdziwego szczęścia. To miłość jest w stanie zmienić serca ludzkie i to nawet te, które nie tylko daleko są od Chrystusa, ale które Nim „serdecznie” gardzą.
Opowiada się, że jakiś czas temu nurkowie penetrowali wrak czterystuletniego okrętu zatopionego u wybrzeży Irlandii. Wśród skarbów tam znalezionych była ślubna obrączka. Kiedy ją oczyszczono, zauważono, że jest wygrawerowana. Pod rysunkiem dwóch rąk trzymających serce widniał napis: „Nie mam nic więcej, by ci ofiarować”. Ze wszystkich skarbów znalezionych we wraku, żaden nie poruszył nurków bardziej niż owa obrączka z tak piękną inskrypcją (B. Cavanaugh, Sto opowiadań o radości życia, Warszawa 2006, s. 94).
Krzyż naszego Pana jest jak ta znaleziona obrączka. To On z miłości do nas – i to wtedy, gdy byliśmy grzesznikami – był gotowy pójść na specyficzną całość: „Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (II czytanie). To Jezus – Dobry Pasterz – jest tym, który daje życie owcom w obfitości i który nie waha się, aby stanąć w ich obronie. Idźmy z radością za naszym Mistrzem z przekonaniem, ze to najlepsza życiowa inwestycja w życiu każdego z nas.