Trzeci dzień
Wczoraj na obiad były gołąbki (ale to nie były ptaki:)) dziś mieliśmy dewoleje:). Jak dobrze śpi się do 8.00 (jak można w wakacje wstawać wcześniej:). Po śniadaniu grupami wyruszyliśmy na zajęcia do miejscowego garncarza Pawła Seli. Po zajęciach obowiązkowe odwiedziny sklepu spożywczego, trzeba wydać pieniążki żeby za bardzo w kieszeń nie parzyły a przy okazji sprawiły radość zmysłom smaku i zapachu gasząc pragnienie. Po obiedzie udaliśmy się nad jezioro, trochę wiało, ale co tam, woda jak zwykle okazała się mokra i chwilami ciepła:). Po podwieczorku przygotowanie do Eucharystii. Wieczorna Msza Św. w parafialnym kościele w Gowidlinie z Nowenną do MB Nieustającej Pomocy. A po kolacji NIESPODZIANKA wizyta w miejscowej Remizie Ochotniczej Straży Pożarnej. Obowiązkowe polewanie sikawkami i przejażdżka bojowym wozem strażackim. Chełm strażacki wcale nie jest taki ciężki, a wygoda jazdy wozem strażackim przereklamowana. Teraz trzeba spać… jutro przed nami dzień pełen wrażeń:)
Co będzie jutro...? :)